Jerzy Antoniak ma duszę na ramieniu przed każdym rogiem, zza którego może wyłonić się policyjny patrol. Ścigają go po całej Polsce za kradzież samochodu, do której przyznał się "Gazecie" i prywatnemu detektywowi ktoś inny.
Przed kilkoma dniami za Antoniakiem rozesłano list gończy. Wcześniej skreślono go z listy studentów Uniwersytetu Szczecińskiego (nie stawił się na egzamin, bo bał się, że przyjdą tam policjanci). Wisi nad nim decyzja sądu, który kazał go aresztować za kradzież forda mondeo.
Antoniak: - Nigdy niczego nie ukradłem. Ostatnie dwa miesiące mojego życia to thriller.
Marek Z. (złodziej, którego wytropił prywatny detektyw): - Tyle wiatru przez p...go starego mondeo. To ja go pociągnąłem. Jak zwykle, na zlecenie "Czyraka". Tego, którego ścigają, nawet nie znam.
Dlaczego policja nawet nie przesłuchała Marka Z., choć o nim wie, a prokuratura w tak banalnej sprawie jak kradzież starego auta utajniła akta śledztwa? Czy dlatego, że "Czyrak" to Krzysztof C. - pasierb komendanta najlepszego szczecińskiego komisariatu?
Pociągnęli forda u dentystki
Fakty. 17 stycznia br. ktoś kradnie kluczyki do ośmioletniego forda z kieszeni marynarki wiszącej w poczekalni gabinetu dentystycznego w szczecińskiej dzielnicy Gumieńce. Auto znika, ale już kilkadziesiąt minut później policja odnajduje je w małym warsztacie samochodowym w podszczecińskim Stobnie. Jego właścicielka Anna K. mówi, że forda przyprowadziło dwóch młodych mężczyzn - powiedzieli jej, że zgłosi się po niego "Czyrak". Policja identyfikuje pseudonim - "Czyrak" to Krzysztof C., żołnierz w służbie nadterminowej, pasierb komendanta Komisariatu Rejonowego Policji Szczecin-Nad Odrą Andrzeja Kilarskiego i syn emerytowanej policjantki. Bogusława Bonter, szefowa komisariatu Szczecin-Pogodno, na terenie którego doszło do kradzieży, dzwoni (potwierdza to billing i wewnętrzne ustalenia policji) do ojczyma "Czyraka". 19 stycznia policja wzywa i przesłuchuje Krzysztofa C. jako świadka (akta utajniono). Tego samego dnia zatrzymuje 19-letniego studenta Jerzego Antoniaka i stawia mu zarzut kradzieży auta. Policyjne materiały idą do prokuratury. Ta wnosi o tymczasowe aresztowanie, ale sąd zadowala się kaucją w wysokości 9 tys. zł. Antoniak po trzech dniach wychodzi z aresztu. Prokuratura zażala się na tę decyzję i sąd wyższej instancji wydaje nakaz aresztowania. Antoniak zaczyna się ukrywać.
Policja: Niech pan nie wierzy w bajki
Wacław Antoniak, ojciec ściganego - znany sportowiec, właściciel firmy ochroniarskiej i wieloletni prezes Polskiego Związku Karate - od kilku tygodni walczy o syna: pisze skargi, interweniuje w MSWiA, sam próbuje dociec prawdy. - W dniu kradzieży całe popołudnie syn był w domu - zapewnia. - Można nie wierzyć rodzinie, ale są świadkowie.
Jerzy Anton
|
|
iak: - Przez kilka godzin siedziałem przed komputerem i rozmawiałem przez gadu-gadu z siedmioma znajomymi. Przecież można to potwierdzić co do sekundy u operatora. Jednak policja w ogóle nie chciała tego sprawdzać, a gliniarz przesłuchujący mnie zapisał, że wysyłałem SMS-y.
Dotarłem do czterech uczestników rozmów gadu-gadu. Potwierdzają słowa Antoniaka: - To był na pewno on, rozmawialiśmy o sprawach znanych tylko nam. Powiemy to samo w prokuraturze czy sądzie - zapewniają. - Dlaczego nikt nas nie chce przesłuchać?
To, że Antoniak był w domu, potwierdził w rozmowie z "Gazetą" Paweł K. - przyniósł koledze kserokopie wykładów, ma nawet rachunek za ksero z tego dnia, chciał go pokazać w prokuraturze, ale nikogo to nie interesowało.
Znajomi Jerzego śmieją się z tego, że jest podejrzany o kradzież samochodu - wszyscy wiedzą, że nie ma prawa jazdy i nie potrafi prowadzić auta.
- W tej sprawie mamy bardzo mocny dowód winy - mówi komendant Bogusława Bonter. - Gdy postawiliśmy podejrzanego za lustrem weneckim, rozpoznała go właścicielka warsztatu (jako jednego z dwóch chłopaków, którzy przyprowadzili forda) i dentystka (jako człowieka, którego przez chwilę widziała w poczekalni, z której zginęły kluczyki).
Dziwne to jednak było okazanie. Według procedury, jeśli człowiek typowany przez policję jako sprawca przestępstwa jest np. młodym blondynem, to osoby, które z nim stają do okazania powinny być podobne. Zarówno właścicielka warsztatu, jak i dentystka mówiły, że widziały 19-20-letniego chłopaka. Tymczasem na okazaniu obok Jerzego Antoniaka (19 lat, bardzo szczupły) postawiono 35-letniego mężczyznę, piętnastolatka i ... Krzysztofa C. "Czyraka" (kilka lat starszy od Antoniaka, krępy).
Właścicielka warsztatu w Stobnie powiedziała "Gazecie": - Wtedy byłam pewna, że to ten chłopak, teraz sama już nie wiem. Jeden z tej czwórki to był policjant - chodził wcześniej między pokojami.
U dentystki był prywatny detektyw, nie chciała jednak z nim rozmawiać.
Komendant Bonter mówi, że nie była przy okazaniu. Na nasze pytanie, dlaczego po rozszyfrowaniu pseudonimu "Czyrak" kontaktowała się z jego ojczymem mówi: - W celu sprawnego prowadzenia postępowania. Niech pan nie wierzy w bajki, że ktoś w policji będzie go krył z powodu tego, że jest pasierbem naszego kolegi. Po prostu nic na niego nie mamy.
Samochód był dla "Czyraka"
Prywatny detektyw Jacek Orzechowski zatrudniony przez Wacława Antoniaka, prowadząc własne śledztwo, wpadł na człowieka odpowiedzialnego za kradzież forda mondeo, o którego chodzi w tej sprawie. To Marek Z. (imię i inicjał zmieniony). Właścicielka warsztatu wskazała go na dwóch różnych zdjęciach, które pokazał jej detektyw. "Gazecie" powiedziała: - Na sto procent to on! To z nim rozmawiałam, ten drugi się nie odzywał.
Mare
|
|
|
Jerzy Antoniak ... |
k Z. zgodził się ze mną spotkać, pod warunkiem że jego dane pozostaną tajemnicą redakcji. Przyznał się do kradzieży forda: - Weszliśmy do poczekalni. Mój wspólnik zagadał dentystkę, ja wyjąłem z kieszeni kluczyki. Przecież nie pójdę i się nie przyznam! No chyba żeby mi zagwarantowali, że będę odpowiadał z wolnej stopy. Wtedy powiem prawdę. To nie w porządku, żeby tamten siedział za mnie.
- Dla kogo był ten samochód?
- Jak to dla kogo? Dla tego co zwykle, dla "Czyraka". Nie wiem, co o tym sądzić, ale on namawiał mnie, żebym wyjechał z miasta, ukrył się. To on musiał policji podać nazwisko tego Antoniaka.
"Chciałem twingo, nie mondeo, baranie"
Przedstawiciele policji nie chcieli powiedzieć "Gazecie", w jaki sposób ustalili, że auto skradł Antoniak. Ślad tego może być w aktach śledztwa, te jednak utajniono. Szczeciński adwokat, były sędzia Wojciech Jonasik reprezentujący Jerzego Antoniaka mówi: - W całej swojej prawniczej karierze nie spotkałem się z przypadkiem, aby w tak banalnej sprawie, jak kradzież starego auta, które w dodatku zaraz się odnalazło, utajniać akta śledztwa. Wciąż nie mam do nich dostępu.
Prokurator Halina Nowak, która utajniła akta śledztwa, nie chce rozmawiać z "Gazetą". Prok. Wanda Lewandowska pełniącą obowiązki rzecznika prasowego prokuratury okręgowej mówi: - Odmowa udzielenia akt do wglądu jest zasadna w sytuacji, gdy zachodzi podejrzenie matactwa. Nie ma znaczenia, czy sprawa jest "banalna" czy nie. Chodzi o zabezpieczenie prawidłowego przebiegu postępowania.
Gdy pytamy o rolę Krzysztofa C. w tej sprawie, prok. Lewandowska mówi: - Śledztwo jest we wstępnej fazie i nie zdradzamy jego szczegółów.
Biegli informatycy badają w końcu komputerowe alibi Antoniaka, wyników jeszcze nie ma. On sam (coraz rzadziej wychodzi ze swojej kryjówki) mówi: - Aby dowieść, że jestem niewinny, dobrowolnie poddam się badaniom na wykrywaczu kłamstw.
Nie udało nam się porozmawiać z ojczymem "Czyraka" - jest na urlopie. Rzecznik prasowy komendanta miejskiego policji podkom. Artur Marciniak mówi: - Komendant Kilarski nie ma stałego kontaktu ze swoim pasierbem, który jest przecież w armii. To dorosły człowiek i sam za siebie odpowiada. Jeśli policja dostanie jakieś informacje na jego temat, to na pewno je wykorzysta. Postępowanie w tej sprawie przejęła obecnie komenda miejska - chodzi o zachowanie obiektywizmu.
Przed kilkunastoma dniami Marek Z. spotkał się z "Czyrakiem". Ten ostatni nie wiedział, że Marek Z. ma przy sobie dyktafon, w który uzbroił go detektyw (nagranie znajduje się w redakcji "Gazety"). W czasie obficie okraszonej przekleństwami rozmowy na temat kradzieży auta, "Czyrak" mówi: "Chciałem twingo, a nie mondeo, baranie po...ny!". I dodaje: - Jeśli usłyszę gdzieś, że ci kazałem coś ukraść, to cię osobiście za...olę!
|