· Środa, 27 Listopad 2024 ·

Strona główna

::: ARTYKUŁY PRASOWE :::

Życiowy sukces, ale...

Anna Jasińska - studentka psychologii, na macie

         Ze srebrnym medalem, zdobytym w kategorii średniej (do 65 kg), wróciła z mistrzostw Europy w karate kyokushin w Warnie, pochodząca z Zakopanego, a studiująca na Uniwersytecie Jagiellońskim i reprezentująca barwy YMCA Kraków Anna Jasińska. To jej największy sukces w dotychczasowej karierze. W lutym ubiegłego roku w Pucharze Europy w Jekaterinburgu była druga, trzy miesiące później w ME w Szentes (Węgry) trzecia.
         Do Bułgarii Anna Jasińska poleciała nie do końca pewna, na co ją stać. Studia wieczorowe i praca w weekendy absorbowały ją na tyle, że opuściła sporo treningów, rzadko uczestniczyła w konsultacjach kadry. Podczas wakacji także pracowała, ale postanowiła sobie, że jeśli chce coś osiągnąć w Warnie, to musi solidnie potrenować. Cały czas ćwiczyła w Zakopanem, sparowała z kolegą, dysponującym dobrą techniką, siłą i dynamiką.
         - Wiedziałam, że jeśli w wakacje odpuszczę, to nic nie zdziałam. Najważniejsze, żebym miała kondycję, bo siłę mam wrodzoną. Mój dziadek i tato byli silni. Dopiero od trzech lat chodzę na siłownię. Z wicemistrzostwa Europy jestem bardzo zadowolona. Nie ukrywam jednak, że chcę osiągnąć jeszcze więcej niż do tej pory. Chcę się przekonać, czy mam talent czy tylko jestem wytrzymała fizycznie - mówiła zakopianka po zawodach.
         W I rundzie Jasińska zmierzyła się z Hiszpanką Ixone Elosegui. Na ME w Szentes miała z nią walczyć w półfinale, ale była niezdolna do pojedynku, gdyż w ćwierćfinale doznała złamania ręki. Na początku bardziej aktywna była Elosegui, ale potem walka się wyrównała, a w jej końcówce dominowała już Jasińska. - Ja tak zawsze zaczynam pojedynki. Rywalka chciała mnie punktować na głowę. Ja atakowałam jej nogi. Pod koniec walki przejęłam inicjatywę - powiedziała zakopianka.
         Stawką drugiego pojedynku był awans do półfinału. Jasińska spotkała się w nim z Bułgarką Gerganą Diczewą. Ta ostatnia była gorąco dopingowana przez około 2 tysiące miejscowych kibiców. Polka miała świadomość, że musi wygrać wyraźnie, jeśli nie chce dopuścić do dogrywki. Po pierwszej walce miała uczucie, że kondycyjnie jej nie wytrzyma. Diczewa uderzyła ją ręką pod oko, za co dostała ostrzeżenie.
- Byłam przez chwilę zamroczona. Trochę się zdenerwowałam i rozbijałam jej pozycję kopnięciami w nogi. Myślałam, że będzie dogrywka, ale sędziowie jednogłośnie ogłosili moją wygraną. Wtedy czułam się już bardzo dobrze. Nie czułam bezdechu czy przyspieszonego oddechu. Nabrałam pewności siebie przed następnymi walkami, bo wiedziałam już, że kondycyjnie jestem dobrze przygotowana - przekonywała Jasińska.
         W półfinale najsympatyczniejsza zawodniczka reprezentacji - ciągle uśmiechnięta, emanująca wielką pogodą ducha (aż dziw, jak potrafi się zmienić na macie w twardą, nieustępliwą, o bardzo groźnym wyrazie oczu "zadziorę") - stanęła naprzeciwko Ukrainki Zinajdy Vovk. Rywalka była dużo wyższa od Polki, mimo to dobrze walczyła w zwarciu. Jasińska musiała uważać na jej kopnięcia na głowę. Konsekwentnie atakowała nogi Ukrainki. Low kick to bardzo skuteczna broń. - Kopałam w jej obie nogi. Widziałam, że słabnie. Pod koniec walki, po dwóch minutach, wygrałam z nią przez ippon - opowiadała Jasińska.
         Finał, podobnie jak w dwóch innych kategoriach kobiet, był wewnętrznym starciem Polek. Tym razem rywalką Jasińskiej była zawodniczka z "nawyższej półki" - mistrzyni Europy z Kijowa (1999), Katowic (2000, open) i Szentes (2001) oraz wicemistrzyni Europy z Volos (1996) i Saragossy (1998), o innych sukcesach już nie wspominając, Adrianna Bieńkowska z Gdańska. Obie zawodniczki spotkały się wcześniej ze sobą trzykrotnie. Dwa razy górą była Bieńkowska (w 2000 roku w finale MP wagowych w Kielcach i rok później w półfinale MP open w Kielcach), a raz Jasińska (w 2000 roku w półfinale MP open we Wrocławiu; zakopianka była lepsza w teście rozbjania desek, Bieńkowska miała kontuzję ręki).
         Faworytką finału w Warnie była oczywiście dysponująca bogatszym repertuarem technik gdańszczanka. I ona też wygrała, ale nie przyszło jej to łatwo. Walka stała na bardzo wysokim poziomie. Była zacięta, wyrównana. Po 3 minutach pojedynku jeden sędzia wskazał na Bieńkowską, a trzech na remis. Po 2-minutowej dogrywce dwóch sędziów uznało wygraną gdańszczanki, jeden zakopianki, a jeden uznał walkę za remisową. Dopiero sędzia główny przechylił szalę na korzyść Bieńkowskiej.
         - My lubimy ze sobą walczyć, bo nie ma szarpaniny, przepychania, możemy użyć pełnej siły. Nie lubię, jak rywalka się na mnie rzuca. Walka była spokojna. Nie bałam się o kondycję, wiedziałam, że mogę dać z siebie wszystko. To dobrze działa na psychikę. Nie jestem zawiedziona, że przegrałam z Adrianną, bo tanio skóry nie sprzedałam. Chciałam, żeby przynajmniej doszło do dogrywki. I doszło - powiedziała Jasińska. W przypadku remisu górą byłaby właśnie ona, gdyż przy podobnej wadze miała więcej rozbitych desek - 8 (3 kantem dłoni, 1 łokciem - próba z 4 deskami się nie powiodła - i 4 nogą), podczas gdy Bieńkowska tylko 7 (odpowiednio 1, 3 i 3).
         Jasińska odniosła w Warnie życiowy sukces, ale wiceprezes Polskiego Związku Karate, a zarazem trener naszej reprezentacji Andrzej Drewniak z Krakowa surowo ocenił jej występ: - Nie była ona najlepiej przygotowana do startu. Miała spore zaległości treningowe, rzadko wpada na konsultacje kadry, dużo sama ćwiczy w Zakopanem, a to nie najlepsza metoda przygotowań. Walczyła poniżej swoich możliwości. Zdobycie medalu to jedno, a to, co widzieliśmy na macie, to drugie. Jasińska duchem walki nadrabia swoje niedostatki. Stać ją na więcej. Może walczyć skuteczniej i szybciej rozstrzygać walki.
         Jasińska jest studentką wieczorową III roku psychologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. W czerwcu zdała część egzaminów, pozostałe musiała przełożyć na wrzesień. - Zaczynam mieć lepsze oceny, nie same trójki - pochwaliła się. Jako specjalizację wybrała psychologię kliniczną. Chce w przyszłości ukończyć kurs psychoterapeuty. Rozważa też studiowanie psychologii sądowej. Chce godzić naukę z karate i pracą. Na chłopaka nie ma czasu. W Krakowie wynajmuje mieszkanie. W październiku w Sosnowcu odbędą się mistrzostwa Polski open, a w listopadzie we Wrocławiu mistrzostwa Europy open. Prawdopodobnie Jasińska wystąpi w obu tych imprezach, musi więc porządnie potrenować.


Jerzy Filipiuk

Dziennik Polski, Kraków, 25 IX 2002



© 1997-2024 Polska Oraganizacja Kyokushin Karate kyokushin, europe, kyokushinkai